„Król polskich komedii” to tytuł, który przylgnął do reżysera dekady temu, zaraz po pierwszym „Killerze”. Nie ma w Polsce kinomana, który nie zna chociaż jednego jego filmu. Choć triumfy święcił lata temu, nadal pozostaje aktywny i robi to, co kocha – komedie.
„Vabank”, „Seksmisja” i „Killery” to seanse, na których nie da się nie bawić dobrze. Choć jego gwiazda nieco przygasła, a młodsze pokolenie może kojarzyć jego twórczość z klipów na youtubie z zebranymi najśmieszniejszymi gagami z polskich filmów – to reżyser w niedawnych latach stworzył kolejne komedie, z którymi warto się zapoznać jeśli tęsknimy za tym sznytem, który komedii kryminalnej nadaje Juliusz Machulski.
„Mały zgon”, czyli powrót do korzeni.
10 odcinkowy serial sensacyjny to był tak naprawdę projekt, który przyszedł do reżysera. Canal + złożyła propozycję nie do odrzucenia – wyreżyserowanie serialu na wzór czarnej komedii kryminalnej. Sarkazm i ironia wylewają się wiadrami z ekranu telewizora, dlatego nie jest to produkcja dla wszystkich – wymagana jest minimalny poziom dystansu. Wciągającą fabule wieńczy doskonała obsada: Seniuk, Grabowski i Herman. Nie są to nazwiska „popularne” rodem z produkcji Vegi, jednak nie popularnością i zasięgami aktorów stoi ten serial. Każdy fan Juliusza Machulskiego powinien zobaczyć, by odświeżyć sobie zdolności naszego króla.