Polski język – potężna bestia składająca się z końcówek, wyjątków i pułapek logicznych, która z niejednego ucznia i dorosłego zjadła spokój ducha. W gąszczu zawiłości gramatycznych czai się pewien nader perfidny dylemat: mówimy krajów czy krai? Cóż, temat brzmi dość niepozornie — w końcu chodzi tylko o liczbę mnogą od rzeczownika kraj. A jednak od tej drobnostki można dostać językowego zawrotu głowy. Oto więc przewodnik z przymrużeniem oka, ale i powagą szanującą kunszt naszej pięknej mowy ojczystej.

Od czego się zaczęło – trochę historii nie tylko geograficznej

Słowo „kraj” jest z nami od wieków, sięga prasłowiańskich korzeni. Początkowo oznaczało po prostu kraniec, granicę, potem zaczęło odnosić się do określonego terytorium. A że słowa lubią się odmieniać, językoznawcy nie mieli wyjścia – musieli znaleźć elegancki sposób na liczbę mnogą. I oto właśnie pojawia się pytanie o formę: krajów czy krai? Być może brzmi to jak klasówka z podstawówki, ale jak się okazuje – wielu dorosłych też zachodzi w głowę, która wersja jest poprawna.

Krai – anegdotka językowa czy błąd?

Zacznijmy od formy, która bardziej kłuje w uszy językoznawcy – czyli od krai. Brzmi jak pluralowa oda do poezji, może lekko romantycznie, nieco archaicznie. Niektórym przypomina to starodawne opowieści z epoki Mickiewicza. Ale nie łudźmy się – „krai” to forma niepoprawna. Nigdy nie istniała w normatywnej polszczyźnie, choć brzmi na tyle naturalnie, że łatwo wpaść w pułapkę. Czasem słyszymy ją z ust dzieci, które w dobrej wierze odmieniają słowa „po chłopsku”, czyli intuicyjnie. Problem w tym, że intuicja często rozmija się z zasadami gramatycznymi.

Krajów – zasada prostsza niż wygląda

No to jak powinniśmy mówić i pisać? Odpowiedź jest jasna jak słońce w Sopocie w lipcu: poprawną formą jest „krajów”. To dopełniacz liczby mnogiej rzeczownika „kraj”. Zgadza się z zasadami gramatyki, brzmi dobrze w zdaniach i – co najważniejsze – nie wywołuje bólu głowy u nauczycieli polskiego. Przykład? „Byłem w wielu krajach Europy i poznałem kulturę różnych krajów.” Brzmi całkiem normalnie, prawda?

Ciekawostka – słowo „krajów” należy do tej samej grupy co „miast”, „domów” czy „lasów”. Żadnemu z nas nie przychodzi do głowy powiedzieć „lasi” czy „domi”, prawda? No właśnie.

Skąd ta pomyłka? Czyli językowe złudzenia

A więc dlaczego w ogóle pojawia się forma „krai”? Coś jakby językowa fatamorgana? Prawdopodobnie z powodu analogii do innych rzeczowników jak „kraj – kraje – krai”? Brzmi logicznie, aż za bardzo. Kiedy chcemy tworzyć liczbę mnogą, mózg stara się być sprytny i analizuje patenty, które już zna: „mój kraj, twój kraj, nasze kraje… a może i krai?”. Neologizmy tworzą się przecież na porządku dziennym, zwłaszcza gdy nie są konfrontowane z Gramatyką Wielką PWN.

Dodatkowym zamieszaniem mogą być wpływy gwarowe lub inne języki słowiańskie – na przykład w rosyjskim kraj również istnieje, i odmienia się całkiem inaczej. Ale pamiętajmy: język polski ma swoje własne zasady i nasze kraje to nie „krai”, a „krajów”.

Frazeologiczne zamieszanie, czyli czy można to sobie odpuścić?

Oczywiście, nikt z tego powodu nie dostanie mandatu (przynajmniej na razie), ale warto pamiętać, że dobra mowa to elegancja duszy. Mówiąc poprawnie, po pierwsze – unikamy śmieszności, a po drugie – uczymy innych, że język to nie zawsze dżungla, czasem przypomina schludnie uporządkowany ogród. A formy takie jak „krai” mogą ten ogród zamienić w dziką dżunglę pełną językowych pomyłek.

Zatem kiedy następnym razem znajdziesz się w kawiarnianej debacie językowej i padnie pytanie: krajów czy krai? – odpowiedz pewnie, z podniesioną głową, popijając espresso w stylu Akademii Języka Polskiego: oczywiście krajów!

Jak widać, czasem najprostsze słowa wywołują największy zamęt. Ale wystarczy mała dawka wiedzy, szczypta logiki i kapka gramatyki, by rozwiać wszystkie językowe wątpliwości. Nie dajmy się „kraiom”, brońmy „krajów” jak niepodległości. Bo przecież piękno języka polega właśnie na jego precyzji.

Przeczytaj więcej na: https://www.swiat-kobiet.pl/krajow-czy-krai-ktora-forma-jest-poprawna-w-jezyku-polskim/.